- W tej Rosji trzeba by jeszcze coś więcej zobaczyć.
- No tak ale nie mamy klimy, więc trochę nam zejdzie na łażeniu do góry i na dół.
- To może jedźmy zrobić klimę na Blanca?
- Ok. to jedźmy.
Tak narodził się pomysł żeby wyskoczyć do Chamonix po aklimatyzację. Zbyszek, który lubi tak jak ja konkretne rozmowy i krótkie wyjazdy w Alpy (przecież to niedaleko), jest dobrym partnerem do tego typu zachowań górskich.
Po przyjeździe do Chamonix, tradycyjnie sprawdzamy pogodę, odwiedzamy także sklepy, żeby porównać ceny szpeju, które nie są już tak atrakcyjne, jak rok temu (kurs euro).
Na deptaku zaglądamy w stronę szczytu przez lunetę, to zmienia cały charakter naszego wejścia.
- Ty tam jest pełno ludzi.
- Gdzie ?
- No na szczycie!
- Pokaż!
- Ale jaja! Widziałeś? Wszyscy jadą w dół na nartach !
Nasze skitury zostały w domach :-( Postanawiamy je więc wypożyczyć (głównie za namową Zbyszka - on jest lepszym narciarzem). Ze względu na koniec sezonu z wypożyczeniem jest to niejaki problem, nawet tutaj, ale na szczęście do rozwiązania. Po południu ruszamy w górę kolejką na Midi już wyposażeni w narty. W schronisku dostajemy małą reprymendę, że docieramy tu bez telefonicznej rezerwacji. Naiwnie myśleliśmy, że będziemy tu prawie sami. To nie te góry! W schronisku dziki tłum, Francuzi,Włosi, Niemcy, Słoweńcy, wszyscy z zamiarem zdobycia szczytu na turach.
Idziemy od schroniska Cosmiques przez Mont Blanc du Tacul 4284, Mount Maudit 4456. Docieramy do przełęczy Col de la Brenva - tutaj pogoda jak dotąd dobra, psuje się coraz szybciej. Gdy docieramy 100m pod szczyt wiatr już tak mocno wieje niosąc ze sobą bolesny śnieg,że momentami zwala nas z nóg, widoczność jest ograniczona, postanawiamy zawrócić. Tak podpowiada rozsądek.
Zapinamy narty i zjeżdżamy na przełęcz Brenva, gdzie wiatr nieco maleje, ale widoczność spada do 5 m. Ubieramy się w resztę rzeczy jakie mamy. Spoglądam na gps - „spoko ślad zapisany, ale bateria się kończy dobrze że zabrałem zapas. 30 godzin pracy - tyle to ten gps nie będzie pracował nawet na ciepłej plaży...”.
Na szczęście widać resztki śladów, które udaje się wypatrzeć zza szybek gogli. Tak podchodząc i zjeżdżając, docieramy do Tacula, gdzie pogoda poprawia się. Ostatni zjazd zboczem Tacula jest już przyjemny.
Po zejściu do Chamonix dowiadujemy się że dwa dni przed naszym przyjazdem był pogrzeb przewodniczki górskiej i jej dwóch klientów. Cała trójka zginęła zasypana przez serak, pod którym przechodzili. W górach ani doświadczenie, ani wiedza nie pomoże wobec obiektywnych zagrożeń.
Wrażenia:
Droga długa, wytężająca - potrzebna jest aklimatyzacja. Technicznie banalna. Obiektywnie niebezpieczna, ze względu na załamanie pogody i seraki.
Sam zjazd dla wprawnego narciarza możliwy praktycznie całą drogą (maj). My ominęliśmy dwa miejsca w zjeździe.
Nie jest to droga dla osób niedoświadczonych.
Wrócimy za rok, aby już z samego szczytu zjechać przez Grands Mulets.
Informacje praktyczno finansowe :
Przejazd przez Włochy dwie opłaty na autostradzie 19 i 22 euro, w jedną stronę.
Opłata za tunel pod Blankiem 30 euro w jedna stronę. Powrotny 40 euro
Kolejka na Midi 40 euro 1 os. powrotny.
Nocleg Cosmiques wraz z kolacją i śniadaniem 50 euro 1 os.
Komplet skiturowy 22euro za dzień 1 os.
P.S. Zbyszek był trzeci raz w życiu na ski turach :)
1 wyjazd Grossvenediger
2 wyjazd Grossglocner
3 Mont Blanc 100m spod szczytu
4 Elbrus ?
|