Odbył się - tak w skrócie podsumować można tegoroczny obóz letni w Tatrach :) Z zapowiadanych ponad 40 osób na Polanie pod Wysoką finalnie pojawiły się 23, większość w czwartek i w piątek. W sobotę poranna ulewa wygoniła większość z nas do domu, nie było bowiem realnej szansy na wspinanie również w niedzielę. Charakter Doliny Białej Wody jest bowiem dość specyficzny - ściany są duże, dzikie i długo schną, łatwych i szybkich dróg brak. Plany były ambitne i słusznie ktoś zauważył, że w podsumowaniu można by napisać nie o tym co zrobiliśmy a o tym co planowaliśmy ;)
W czwartek rano na miejscu pojawiły się 3 zespoły i to właśnie im udało się skutecznie podziałać. Po rozpakowaniu ciężkich plecaków i rozbiciu namiotów ruszamy (Ania Cichoń, Andrzej Ficek + Szymon Podosek, Tomasz Paluch "Kredyt") pod odległą Galerię Gankową. Niestety Centralny Filar (VII) jest mokry, przechodzimy więc jego łatwiejszego brata, Filar Puskasa (V). Na tej samej ścianie swój debiut zaliczają Mateusz Herman i Łukasz Urbańczyk, przechodząc Drogę Klasyczną (IV).
W piątek bardzo wcześnie dwa kolejne zespoły wyruszają pod Galerię, przed wejściem w ścianę odstrasza ich jednak mocno zachmurzone niebo. Na pocieszenie kilku z nich (Patryk Bzdoń, Tomek Maciąg, Rafał Urbański) wchodzi na Wysoką, granią przez Ciężki Szczyt od Wagi. Ania, Szymon i ja wybieramy się z kolei pod nieodległego (wydawać by się mogło) Młynarczyka z zamiarem spróbowania Szewskiej Pasji (VII+). Najpierw przedzieramy się przez las i bagna, później przez głazowiska i kosówki, na koniec krzaki i pionujące się trawy. Zatrzymuje nas cieknący czwórkowy kominek, który trzeba przeżywcować by dostać się pod właściwą ścianę (urwana poręczówka). Wybieramy bezpieczniejszy sposób czyli wyciąg za VII- ;) i w końcu po kilku godzinach stajemy pod upatrzoną drogą. Niestety jest za późno, za 2-3 godziny ma padać, krzakami w ścianie dostajemy się więc pod cel zastępczy Lewy Filar (ponoć mocne VI). Wspinanie wybija nam z głowy pierwszy mokry wyciąg, pozostają zjazdy w krzaki pod ścianę i powrót na Tabor. W międzyczasie Mirek Kucia z synem Danielem oraz Andrzejem Baranowskim wchodzą na Staroleśny Szczyt Drogą Tetmajera. Wszyscy spotykamy się wieczorem przy ognisku, a przy dobrej zabawie niepowodzenia szybko odchodzą w niepamięć :)
Sobota mija nam na przeczekiwaniu deszczu i niespiesznym pakowaniu się i luźnych dyskusjach, Tabor pustoszeje - na miejscu pozostają jedynie kilka osób, które przybyły w piątek wieczorem lub w sobotę rano. Paweł Piątek i Tomasz Skonecki próbują wejść we wschodnią ścianę Rysów, spod której zawraca ich jednak ulewa. W niedzielę chłopaki wybierają się jeszcze na Polski Grzebień, skąd Paweł wchodzi na Litworowy Szczyt.
Do zobaczenia na kolejnych obozach, oby przy lepszej pogodzie!
@Andrzej Ficek
|