W tym roku zawitaliśmy nad Popradzki Staw, do znanych nam już z obozu zimowego wygód Schroniska :) Obóz był dla wielu sprawdzianem charakteru, upłynął bowiem pod znakiem upartych prób urobienia kolejnych metrów na okolicznych ścianach. Jak często w Tatrach (szczególnie podczas obozów) się zdarza, pogoda miała nasze plany "gdzieś" i byliśmy codziennie zmuszani do poszukiwania czegokolwiek nadającego się do wspinania :)
Zaczęło się jednak bardzo pozytywnie - wszyscy klubowicze, którzy byli na miejscu w piątkowy poranek, zdążyli z sukcesami podziałać, zanim zostali zlani :) Na Szarpanych działali Kućka z Jeżykiem, którzy po zrobieniu Puskasa, mieli okazję zjechać Wodospadem (drogą) Komarnickiego ;) Paryscy zrobili drogę Dracie Serce na Smoczym, po czym prosząc się o zmoczenie doszli granią na Wysoką. Na Wołowej Turni było tłocznie - Kasia z Tomkiem i Lucyna z Mateuszem pokonali drogę Stanisławskiego, Patryk z Jarkiem Staflovkę, a ja z Łukaszem Estoka-Janigę.
Dwa zespoły zdążyły uciec ze ściany przed ulewą, nam i Hermanom przyszło uprawiać kanioning ścienny. W naszym wypadku na własne życzenie ponieważ po zjeździe z Estoka postanowiliśmy szybko przebiec jeszcze Hviezdovą - zdążyłem zrobić 60 metrów (w tym trudności) i ściągnąć Łukasza, po czym rozpętał się armagedon :)
Po wycofie pomagaliśmy jeszcze Hermanom z zaklinowaną liną, finalnie jednak Mateusz musiał małpować do góry w ciągle padającym deszczu. Trochę mu zejdzie ale na wieczorną imprezę zdąży ;) Totalnie przemoczeni schodzimy z Łukaszem do Żabich Stawów, suszymy się odrobinę, po czym znowu zostajemy przelani w drodze do schroniska :) Na miejscu okazuje się, że wszyscy pozostali obozowicze skończyli tak samo, czyli z drogą na koncie i mokrymi ciuchami. Poza akcjami wspinaczkowymi, odnotowujemy wejście na Wysoką (Daniel i Mirek Kucia) oraz Złomiską Turnię. Większość odpuszcza wspinanie następnego dnia, posiadówa w Horolezeckim Barze przeciąga się więc do późna.
Wykaz z tego dnia (27.07.2018):
Lucyna Herman, Mateusz Herman - Stanisławski, Wołowa Turnia
Tomek Czernek, Kasia Omyła - Stanisławski, Wołowa Turnia
Patryk Bzdoń, Jarek Kłoda - Staflovka, Wołowa Turnia
Andrzej Ficek, Łukasz Urbańczyk - Estok-Janiga i Hviezdova (wycof), Wołowa Turnia
Mariusz Biłyk, Rafał Urbański - Puskas VI+, Szarpane Turnie
Kasia Pochopień, Dominik Studencki - Dracie Serce VI, Smoczy Szczyt + grań na Wysoką
Kasia Siwek, Arek Siwek - Złomiska Turnia
Daniel Kucia, Mirek Kucia - Wysoka
Większość obozowiczów po piątkowej zlewie nie planowało w sobotę wspinania, w związku z czym impreza mocno się przeciągnęła i rano na śniadaniu było dość ponuro :)
Kilka osób jest jednak chętnych do działania, co prawda o dużej ścianie można zapomnieć (bo oczywiście ma padać) ale już taka nieodległa Galeria Osterwy wydaje się rozsądnym pomysłem. Jasno sprecyzowanych celów nie mamy - najpierw trzeba zobaczyć co jest suche i spróbować oszacować co daje szanse na powodzenie przy nieuniknionym deszczu.
Pod Osterwą oglądamy więc kilka dróg i ponieważ ciemne chmury zaczęły straszyć, postanawiamy zacząć od obitej Autonovy (VI+) by w razie zlewy szybko zjechać. Tak się też dzieje po pierwszym wyciągu :) Ten sam los spotyka Maćków na drodze Pavlin-Kracalik. Kolejne 2 godziny chodzimy pod ścianą oglądając starsze drogi oraz nowości, które powstały po północno-zachodniej stronie, wzdłuż żlebu zejściowego.
Wszystko niestety jest zmoczone i nie rokuje. W końcu mamy dość - widać za jakiś czas znowu będzie padać a my się nie wspinamy!
Maćki oraz Jarek odpuszczają, ja proponuję Patrykowi Pavlina - jak będziemy bardzo szybcy, powinniśmy zdążyć. Wyrabiamy się w nieco ponad godzinę, gdy zjeżdżamy już pada :) Suszymy się, a ja krążę pod ścianą i uzupełniam swoją wiedzę na temat kolejnych dróg. Jest nadzieja, że jak jeszcze chwilę poświeci to coś może wyschnie - wystawa jest zachodnia, a godzina 15-ta. Niestety kilka minut później zaczyna kropić - postanawiamy odpuścić, i tak jest dobrze bo udało się "coś" zrobić.
Wracamy do schroniska, gdzie spotykamy bandę leni pijącą piwo ;) - prawie nikt dziś nie działał. Udało się to tylko nam oraz Jurasowi, Buniasowi i Mirkowi, którzy weszli na Igłę nad Osterwą. Chwilę później rozkręca się turniej w piłkarzyki, dociera kilka nowych osób, zajmujemy Bar Górski i napełniamy szklanki :)
Wykaz 28.07.2018:
Patryk Bzdoń, Andrzej Ficek - Pavlin-Kracalik, Galeria Osterwy
Patryk Bzdoń, Andrzej Ficek, Jarek Kłoda - Autonova (wycof), Galeria Osterwy
Mirek Cebrat, Przemek Górak, Mariusz Juraszek - Igła w Osterwie
Na niedzielę oczywiście w prognozach ponownie deszcz, większość klubowiczów wybiera więc sensownie pobliską Galerię Osterwy. Na Pavlina z powodzeniem wracają Maćki, drogę tą kończą również Lucyna z Mateuszem. Kućka z Jeżykiem rozliczają się z nieukończoną przez nas Autonovą, a Paryscy z Buniasem odkrywają uroki nowej Augustovej.
Wraz z Krzyśkiem mieliśmy w planach wycieczkę i grań Żabiego Konia, gdy jednak docieramy nad Żabie Stawy stwierdzamy, że Koń nie ma najmniejszego sensu – cała grań utonęła bowiem w ciężkich chmurach. W zamian proponuję Wołową i któryś z łatwych klasyków – Stanisławskiego lub Staflovkę. Pod Wołową zastajemy Jarka i Patryka, startujących właśnie na Stanisławskiego. Niestety przed kilkoma minutami kropiło, ściana jest więc mokra. Mimo tego postanawiamy iść na drogę Staflovej, w razie problemów można szybko zjechać z jednego z gotowych stanowisk. Wspinanie dla obu zespołów kończy się niespodziewanym uderzeniem pioruna w Wołową - z góry lecą kamienie, po wodzie idzie trochę prądu, który dociera do zdziwionych Krzyśka i Patryka :) Po tym wydarzeniu jeszcze tylko standardowy zjazd w zlewie i naładowani energią wracamy do schroniska ;)
Przejścia 29.07.2018:
Maciek Kędziora, Maciek Wierzchowski - Pavlin-Kracalik, Galeria Osterwy
Lucyna Herman, Mateusz Herman - Pavlin-Kracalik, Galeria Osterwy
Andrzej Ficek, Krzysiek Sobieszczański - Staflovka (wycof), Wołowa Turnia
Patryk Bzdoń, Jarek Kłoda - Stanisławski (wycof), Wołowa Turnia
Mariusz Biłyk, Rafał Urbański - Autonova VI+, Galeria Osterwy
Kasia Pochopień, Dominik Studencki, Przemek Górak - Augustova V+, Galeria Osterwy
Obóz zakończony, wszyscy cali i zadowoleni. Było górsko, przygodowo i towarzysko.
Mimo codziennych opadów nad Popradzkie Pleso zawitały 32 osoby, duch w środowisku nie zginął!
@Andrzej Ficek |