Krótkie sprawozdanie z Obozu Zimowego w Dolinie Kieżmarskiej, który odbył się od 26 lutego do 4 marca 2018.
Jak wiadomo pogoda zawsze dopisuje na naszych obozach zimowych – albo śniegu nie ma, albo jest „czwórka” lawinowa, albo temperatura wynosi plus 15 – zastanawialiśmy się co będzie tym razem :) No więc w tym roku przyszło nam mierzyć się przez kilka dni z ponad dwudziestostopniowym mrozem. Na dodatek w miejscu, do którego zimowe Słońce nie dociera, bo dookoła znajdują się wysokie ściany. I gdzie wspina się na północnej, a więc najzimniejszej, wystawie :) No i dodam, że wynająłem dla nas „przytulną” chatę przy schronisku nad Zielonym Stawem, gdzie jedynym źródłem ogrzewania jest mała metalowa koza. W takich okolicznościach trudno o ambitne akcje ale trzeba było zacisnąć szczękające zęby i cokolwiek podziałać.
Dla wielu z nas dużym wyzwaniem było już dotarcie do chaty z kilkudziesięciokilogramowym plecakiem, stąd też większość osób, które dotarły na miejsce w poniedziałek, do tego się ograniczyły. Mnie oraz Talibowi szkoda było dnia, więc gdy nasze plecy doszły do siebie, pobiegliśmy oszpejeni pod Drugi Lodospad w Świstówce, który mimo bardzo kruchego lodu i zamarzających dłoni szybko urobiliśmy. Biegnąc do ciepłego schroniska spotkaliśmy Agę, Szymona oraz Wojtka, którzy postanowili pomarznąć trochę na Trzecim, treningowym Lodospadzie. Paweł wraz z Asią dokopali się natomiast w iście himalajskich warunkach na Baranie Rogi, zdobycie których kolega przypłacił solidnym odmrożeniem stóp. Wieczorem po solidnej kolacji w schronisku, zasiedliśmy w naszej chacie przy rozgrzanej kozie do integracji, odgradzając się od drugiego zimnego pokoju materacem :)
Wtorkowy poranek wita nas ponad 20-stopniowym mrozem, odkładam więc plany wspinaczkowe i wraz z Jurasem oraz Kućką ruszam na turach na Baranią Przełęcz, skąd zjeżdżamy na piwo do Chaty Teryho, wracamy na przełęcz, wchodzimy na szczyt i zjeżdżamy z powrotem nad Zielony Staw. Na Baranich stają tego dnia również Aga, Szymon oraz Wojtek. Arek z Talibem jako jedyni tego dnia zaliczają bardzo krótki, ale jednak, wspin – Owczy Komin na Dolnym Kieżmarskim Strażniku.
W środę mróz nadal trzyma ale trzeba w końcu ruszyć w ścianę! Wraz z Szymonem ruszamy więc pod Kieżmarski Kopiniak i po 7 godzinach odśnieżania drogi i walki z niską temperaturą przechodzimy Drogę Szczepańskiego. Przy okazji stajemy się niezłą atrakcją dla kilku osób obserwujących nasze poczynania ze schroniskowej jadalni :) Kućka z Wojtkiem powtórzyli robiony przez nas w poniedziałek Drugi Lód, Arek z Patrykiem dziabali na Lodzie Trzecim, a Juras zabrał Agnieszkę na skiturę w okolice Bielskiej Kopy.
W czwartek znowu trzeba poszukać Słońca, ruszam więc z Jurasem na nartach pod Jagnięcy Szczyt, na który wychodzimy wraz z Talibem - dotarł na przełęcz wraz z Moniką oraz Kaziem i Wojtkiem. Po zjeździe wychodzimy jeszcze pod Czerwoną Szczerbinę i zjeżdżamy do schroniska. Juras nie ma dość, rusza więc z dopiero co przybyłym na miejsce Mateuszem na próg Jagnięcej i zalicza jeszcze jeden zjazd. Z nartami działają również Arek z Szymonem – w Dolinie Dzikiej. Kućka zabrał z kolei Patryka na Owczy Komin, a wieczorem poprowadził warsztaty lawinowe, w których udział wzięło 6 osób.
Kolejny dzień i mróz trochę popuszcza, ruszam więc na wspinanie wraz z Szymonem i Talibem – tym razem wybieram bardzo fajną drogę zespołu Psotka-Varga na Pośrednim Strażniku. W tym czasie kilku klubowiczów szkoli się z Kućką na lodospadach, Lucyna z Mateuszem robią Drugi Lód, Tomkowie z Mirkiem Lód Trzeci, a Juras z Arkiem śmigają na nartach w Dolinie Jagnięcej. Po południu szybką akcję na Bielską Kopę zaliczają jeszcze Wojtek, Patryk oraz Marek. Wieczorem dociera sporo nowych obozowiczów, wieczorem w chacie robi się tłocznie i głośno :)
Sobota wita nas pięknym Słońcem i nieco wyższą temperaturą, niestety kilka osób musi wracać do domu, mi sypnęły się plany wspinaczkowe więc zaliczyłem tylko szybką turę z Kućką do Kotliny Baraniej, rozliczyłem się ze Słowakami za cały obóz i wszystkich klubowiczów (co nie było łatwe :)), po czym opuściłem Kieżmarską. Na turach tego dnia działało wielu klubowiczów – na Baranią Przełęcz weszli i zjechali z niej m.in. Krzysiek, Rysiek, Grzesiek. Na Huńcowskim i Świstówce turowali z kolei Paryscy, Kinga z Młodym oraz Ziółek. Hitem turystycznym zostały Baranie Rogi – na szczycie stanęli m.in. Tomkowie z Mirkiem, Erwin, Magda, Romek, Agata, Marek. Na Wielką Świstówkę wybrali się Wojtek, Patryk i Łukasz. Na wspinanie odważyli się tylko Lucyna z Mateuszem, robiąc popularny Owczy Komin. Mateuszowi było jednak mało wrażeń, postanowił więc zjechać jeszcze z progu Doliny Jagnięcej, co skończyło się interwencją HZS, którzy chyba lubią odwiedzać nasze obozy :) Wieczorem odbyła się porządna impreza, na której można było konkretnie się rozgrzać po mroźnym tygodniu.
Niedziela to już krótkie akcje – kilka osób (Bartek, Krzysiek, Rysiek, Grzesiek), poszło na turach w okolice Jagnięcego, na który pieszo dotarli m.in. Tomek z Erwinem.
W obozie wzięło udział 40 osób, niestety nie udało się za wiele powspinać ale i tak mimo bardzo niskiej temperatury działaliśmy aktywnie w dzień, wieczory z kolei regenerując się przy bardzo dobrych schroniskowych posiłkach i „chatowych” trunkach :)
Do zobaczenia na kolejnym obozie!
Andrzej |