Tym razem postanowiliśmy zdobyć siódmy, co do wysokości szczyt należący do Wielkiej Korony Tatr, czyli Kończystą (2538 m n.p.m.). Zimowe wejście zapowiadało się idealnie i takie też było – bezwietrzne i słoneczne. Nasza ekipa w składzie: Adrian, Dawid, Grzegorz, Jowita i Agnieszka wyruszyła przed świtem w stronę Popradzkiego Stawu. Po krótkiej przerwie w schronisku nad zamarzniętym stawem, założyliśmy raki i podążyliśmy czerwonym szlakiem w stronę Przełęczy pod Osterwą. Zbliżając się do przełęczy powoli naszym oczom zaczęły ukazywać się przepiękne widoki na Tatry Niżne. Za plecami rozpościerały się m. in. szczyt Szatan. Rozgrzani i gotowi do dalszej drogi spokojnym tempem wchodzimy na Tępą J. Widoki jeszcze piękniejsze. Tatry w zasięgu ręki. A Kończysta nie tak blisko... zdecydowanym krokiem podążyliśmy na Stwolską Przełęcz, na której pozwoliliśmy sobie na krótki odpoczynek i regeneracje sił przed ostatnią prostą. Po przejściu wypłaszczenia doliny, wspinamy się kamienistym żlebem prowadzącym na wierzchołek Kończystej. Koło godziny 13 osiągnęliśmy szczyt. Dla niektórych z nas było to za mało. Adrian, Dawid i Agnieszka postanowili wspiąć się na Kowadło. Kilka zdjęć, marzenia o zdobyciu kolejnego szczytu i powrót do rzeczywistości.
Adrian, Agnieszka i Dawid |