Urlop, czyli musi byś jakiś szczyt. A czemu nie grań? Nasz słaby punkt. Przełamaliśmy graniowy strach przy Kasi i Dominiku, więc trzeba było iść za ciosem. Padło na grań Lyskamm 4537 m.n.p.m. Naszą bazą wypadową było schronisko Gniffrtti na 3600m.n.p.m. Poranek dla mnie był ciężki, ból głowy, mdłości i osłabienie. Wysokość dała się we znaki. Ale twardym trza być:) To idziemy. Godzina podejścia przez lodowiec i jesteśmy przy grani.Technicznie nie trudna, ale wytrzymałość i kondychę trza mieć :) Bardzo psychiczna grań, lufa po obu stronach, i kompletna niemożność asekuracji. Udało się, 4 godziny i jesteśmy znów u podstawy ściany. Dufor jeszcze poczeka, ale jest w Naszym zasięgu. |