English Polski
Polski English
Strona głównaWięcej o KWDołącz do nasKsięga przejśćPakerniaKontakt


Działalonść
Afrykańskie skitury czyli narciarska przygoda w Altasie Wysokim
Afrykańskie skitury czyli narciarska przygoda w Altasie Wysokim.
 
 
                     W tę tak wyjątkowo mało śnieżną i ciepłą zimę wybraliśmy się z Jankiem, Robertem i Ewą w poszukiwaniu śniegu do Maroka. Tak trochę z przekory, ale przede wszystkim z zamiłowania do odwiedzania z nartami egzotycznych i niezwykłych miejsc. Pomysł wyjazdu na skitury do Maroka może wydawać się lekko fantastycznym, lecz nic bardziej mylnego. Teren ten jest już od lat odwiedzany przez skialpinistów, szczególnie francuskich. i oferuje narciarzom wysokogórskim wiele możliwości.
                      Nasza narciarska przygoda z Atlasem Wysokim zaczyna się w tętniącym życiem Marakeszu , mieście pełnym kontrastów. Metropolii z niezliczona ilością kramów i kramików w wąskich i brudnych uliczkach Medyny, pełnym niesamowitych zabytków i egzotycznie ubranych mieszkańców oraz wszechobecnych motorowerów. Z drugiej strony posiada on również dzielnice z wielkimi ogrodami, długimi i szerokimi alejami pełnymi drogich hoteli i banków.
                       Po nocy spędzonej w fajnym hoteliku nieopodal placu Jamaa el Fna, w centrum Marakeskiej Medyny wyruszamy taksówką w góry. Mercedes pamiętający wczesne lata siedemdziesiąte pnie się wąską górską drogą do miejscowości o nazwie Imlil, leżącej w górskiej dolinie pośród szczytów Atlasu, nieopodal masywu Jamal Toubkal. Widoki są wspaniałe, pogoda wyborna. Po około półtoragodzinnej jeździe docieramy do Imlilu. Na miejscu dopada nas natychmiast grupa lokalnych "przedsiębiorców" próbujących sprzedać nam swoje towary, jest to trochę irytujące, ponieważ są oni bardzo nachalni, ale to zwykła sprawa w Maroku i trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić. Na miejscu znajdujemy nocleg w domku z zapierającym dech widokiem, położonym o 15 min drogi w górę od Imlilu. Gospodarz, szczupły i wysoki Berber okazuje się być przewodnikiem górskim, dość dobrze mówiącym po angielsku. Okazuje się, że również chodzi na nartach skiturowych. Interesuje się naszym sprzętem, szczególne wrażenie robią na nim nasze detektory lawinowe, które w jego kraju są praktycznie niedostępne. Temperatura w naszym pokoju to przyjemne 3 stopnie na plusie, wyciągamy puchowe śpiwory i jest OK. Lecz mieszkańców życie nie rozpieszcza - muszą w takiej temperaturze w mieszkaniu przeżyć całą zimę.
                      Nazajutrz rano wyruszamy drogą do doliny Ait Mizane do schroniska Toubkal położonego na wysokości 3200 m n.p.m. Czeka nas pokonanie sporej odległości i 1500 m różnicy wysokości. Wszystko to z całym naszym sprzętem na plecach. Droga jest wyraźna i szeroka, mijamy wioskę Aroumnd, następnie dochodzimy do ostatniej miejscowości, leżącej na wysokości ok. 2500 m n.p.m. wioski Sidi Chamharound, gdzie zatrzymujemy się na arabską miętową herbatę. Powyżej wioski leży już śnieg, pogoda zmienia się i pierwsze płatki śniegu zaczynają wirować w powietrzu. Na wysokości około 2700 m śniegu jest już na tyle dużo, że zapinamy narty i dalej idziemy już na fokach, śnieg pada coraz mocniej, widoczność staje się coraz gorsza, ale droga jest łatwa i nieskomplikowana. W końcu późnym popołudniem meldujemy się w schronisku. Właściwie schroniska są dwa Neltner i Mouflon. Jedne francuskie, drugie arabskie. Wybieramy to pierwsze, bo podobno tańsze i lepiej jeść dają.
                    Następnego dnia wyruszamy na Toubkal (4167m n.p.m.). Wybieramy klasyczną i najkrótszą drogę przez Południowe Ikhibi. Ilość śniegu nie jest oszałamiająca, trzeba szukać miejsc do późniejszego zjazdu. Po około 2 godzinach dochodzimy do rozległego kotła, skąd już dokładnie widać Tizi'n Tobkal czyli przełęcz oddzielającą oba wierzchołki Tobkala. Biegnie tamtędy droga normalna, lecz śniegu jest tam zdecydowanie za mało na zjazd. Kierujemy się zatem w lewo do fajnie wyśnieżonego żlebu opadającego z zachodniego ramienia Toubcala. Dalej podchodzimy tym żlebem. Janek cały czas prowadzi. Wykonywanie nawrotów w stromym żlebie na wysokości 4000m bez odpowiedniej aklimatyzacji to nie lada wyzwanie. Po jakimś czasie dochodzimy do dość ostrej grani, która z czasem rozszerza się i w końcu doprowadza nas na wierzchołek. Pogoda jest dobra , prawie brak wiatru. Siedzimy na szczycie rozkoszując się widokami, robimy zdjęcia, chmur jednak ciągle przybywa. Jest to znak, że na nas już czas. Zjazd na nartach z wierzchołka okazał się niemożliwy - zupełny brak śniegu. Narty zapinamy na wysokości ok. 4100 m n.p.m. Zjeżdżamy najpierw wzdłuż grani w lekko eksponowanym terenie, ostrożnie, ciągle szukając miejsc z odpowiednia ilością śniegu. Wreszcie docieramy do żlebu i tu już można sobie trochę poszaleć. Śnieg jest dobry, skręty wychodzą wybornie. Udaje nam się zjechać do samego schronu z tylko jedną stumetrową przenoską nart. Warunki są zaskakująco dobre do samego dołu, jesteśmy bardzo zadowoleni.
W schronisku rozstajemy się z Robertem, który jeszcze tego dnia schodzi di Imlilu i nazajutrz z Ewą jadą na Sacharę. My z Jankiem jednak mamy niedosyt. Kuszą nas znacznie lepiej wyśnieżone zachodnie zbocza masywu Adrar n"Ounoukrim (4089m n.p.m.), które mieliśmy cały czas przed oczyma podczas drogi na Toubkal.
                     Następnego dnia rano za namową pracowników schroniska idziemy w górę doliny Mizane, potem kierujemy się w prawo do stromego wąwozu, który wyprowadza nas na szerokie pola śnieżne u podnóża góry o nazwie Akiud (4010m npm). Wieje bardzo silny wiatr. Kierując się warunkami śnieżnymi kierujemy się na prawo do dość szerokiego żlebu w okolicy Tizi Afella. Gdy docieramy na górę mamy już serdecznie dość wiatru. Zjazd szerokimi polami śnieżnymi jest fantastyczny. Szybko docieramy do wąwozu, który też udaje nam się pokonać bez zdejmowania nart. Wymagało to trochę wysiłku i sporych umiejętności z uwagi na brak miejsca spowodowanego niedostatkiem śniegu.
                      Na deser zostawiliśmy sobie miejsce gdzie jak się nam wydawało warunki były najlepsze. I tak było w istocie. Następnym rankiem pniemy się od razu stromym żlebem na lewo od schroniska, który doprowadza nas do bardzo stromej doliny zakończonej żlebem opadającym z przełęczy Tizi n' Ouanoukrim (3965m npm). Cała dolina jest wprost zasypana śniegiem. Swoją drogą to trochę dziwne jak zmienne są warunki śnieżne w tych górach. Chyba to sprawka słońca, a przede wszystkim wiatru. Dolina jest dość szeroka i długa z w miarę stałym nachyleniem tak ok. 30 stopni, czyli idealnym do długich skrętów. Sam końcowy żleb jest wąski z nastromieniem ok. 40 stopni, czyli nic trudnego, taki nasz Zawrat.
Pogoda jest wspaniała - bezwietrznie i bezchmurnie. Zjazd jest wyborny taki w sam raz na ostatni dzień w Atlasie, idziemy z Jankiem na tzw. całość i trochę sobie szalejemy. Warunki są bardzo dobre, a jaka sceneria!
                       W dniu następnym pakujemy manatki i zjeżdżamy na dół, udaje się nam zjechać do wysokości około 2800m, dalej już niestety trzeba pieszo. Popołudniem docieramy do Imlilu, a wieczorem jesteśmy już w Marekeszu. Czas na następne marokańskie przygody, ale to już zupełnie inna historia.
                       Reasumując, wyjazd oceniamy jako bardzo udany, choć z powodu niedostatku śniegu nie udało się wykonać jakiegoś bardziej ambitnego zjazdu. W tym czasie byliśmy jedynymi narciarzami na tym terenie. Obsługa schroniska jest bardzo przyjaźnie nastawiona. Po tym jak nas traktowano wyraźnie można wyczuć, że narciarze wysokogórscy stanowią dla nich swego rodzaju elitę, Lepiej jednak wybrać się tam później, czyli w pod koniec lutego lub w marcu gdy śniegu uzbiera się więcej. Teren ma ogromny skialpinistyczny potencjał, a kraj jest stosunkowo tani dla nas. Polecam wybrać się tam z nartami. My na pewno jeszcze wrócimy.
 
Serdecznie zapraszam do galerii.
 
Z górskim pozdrowieniem
 
Mario
<< powrót








Wyszukiwarka
Szukaj:  



Działalność
Obóz letni Tatry 2019 - relacjaObóz letni Tatry 2019 - relacja
Sukcesy młodych wspinaczySukcesy młodych wspinaczy
Kwietniowy Kurs WspinaczkowyKwietniowy Kurs Wspinaczkowy
Obóz zimowy Tatry 2019 - relacjaObóz zimowy Tatry 2019 - relacja
Warsztaty ze wspinania zimowego - MokoWarsztaty ze wspinania zimowego - Moko
ZAKOŃCZENIE SEZONU LETNIEGO 2018ZAKOŃCZENIE SEZONU LETNIEGO 2018
Beskid Pamir Expedition 2018Beskid Pamir Expedition 2018
Obóz letni Alpy 2018 - relacjaObóz letni Alpy 2018 - relacja
Mutne Bezpieczne Wspinanie - Zdjęcia z otwarciaMutne Bezpieczne Wspinanie - Zdjęcia z otwarcia
Wyjście z Angi i Agatą do Czanego Stawu GąsienicowegoWyjście z Angi i Agatą do Czanego Stawu Gąsienicowego
Obóz letni Tatry 2018 - relacjaObóz letni Tatry 2018 - relacja
Obóz zimowy Tatry 2018 - relacjaObóz zimowy Tatry 2018 - relacja
Świeżaki KW na KończystejŚwieżaki KW na Kończystej
LODOMANIALODOMANIA
Baraniec łupem nowych członków naszego klubuBaraniec łupem nowych członków naszego klubu
 
Strona główna | Więcej o KW | Dołącz do nas | Księga przejść | Pakernia | Kontakt | Zarządzenia Parków | Wyprawy , wyjazdy, relacje | Kursy | Linki | Namiary GPS | ClimbVideo Box | 1 % | KW na Facebooku | Projekt i wykonanie www.redart.pl
Stronę odwiedzano: 3869695 razy