Paklenica 2012
Może nad morze? Jak tak to tydzień, a jak tydzień to kompromis. Plaża, kąpiel, zabawa, wspinanie, jedzenie, toast, widok z okna, kolumna z czasów rzymskich, wiatr, kolorowy tłum, kalendarze, cyfry, wszystko to stało się małym wyścigiem na czas, czas - odpoczynku. Trudno się przyzwyczaić, ale co tam zawsze można dobrze się bawić mimo iż zabawa przypomina klasycznego chowanego z czterolatkiem. Niby wszystko widzimy, a udajemy w najlepsze. Zabawa jest, bawmy się więc.
Paklenica oferuje w cenie biletu: parking, wspinanie po ostrej, głównie pionopołogiej skale, tłok na jednowyciągówkach, toaletę, sklep z pamiątkami i całkiem przyzwoite ściany do 350m z widokiem na Adriatyk. Test potwierdził obiegowe opinie o tym, że te ostatnie są najbardziej interesujące, bez względu na poziom i wiek zwiedzającego. Prawdą jest również, iż wyciągi „łatwe” mogą zaskoczyć. Na naszej drodze Rumeni Strah (350m, 7c, Anica Kuk) wyciągi kluczowe były w pełni, komfortowo ubezpieczone spitami .Natomiast niektóre 6a+ to iście górska przygoda na kilku hakach zabitych max 1/3 i drewnianym kołku z czymś co kiedyś było repem. Dodam iż droga w przewodniku jest oznaczona jako świetnie ubezpieczona , a osobiście nie chciał bym się potknąć na tym pozornie łatwym odcinku.
W trójkowym zespole lecieliśmy sobie powolutku wyciąg za wyciągiem w kierunku szczytu bez zbędnych lotów na prowadzeniu. Nagrodą było zrobienie drogi, karą długie zejście, które definitywnie obudziło kwas mlekowy w naszych nietrenowanych organizmach.
Warto? oczywiście, że warto. Morze, słońce, skały, grill… wymarzony urlop …gdzie on się schował…
Udział wzięli :
Strzała, Grzegorz Siemieniec, Paweł
|