2006, kwiecień - okolice Nicei
No i gdzie jest K… ten lazur? Zapytał student geografii. Będzie pomyślała reszta traktując pytanie jako retoryczne, po to tu w końcu jedziemy. 14 godzin w ograniczonej przestrzeni życiowej, już nie słyszalna muzyka, szum powietrza i odliczanie kilometrów robi swoje. Zakrada się zmęczenie. Zdarza się jednak w życiu tak, że niektóre problemy rozwiązują się same, wystarczy cierpliwie poczekać. Kręgosłupy chłopaków zajmujących przednie siedzenia prostuje migająca kontrolka air bag. Wesołe scenariusze odpalenia lewej, prawej, bądź obu poduszek, wielkość opuchlizny, kształt ryja, głębokość osadzenia okularów i inne żarciki sprawiają, że zmęczenie zostaje uśmierzone.
A teraz proszę wycieczki Monaco. I oszałamiające zdjęcia na murku. Tak kochanie to ja a tam w dole Monako. Tak, tak jeździło się to tu to tam. Wiesz, że nie pamiętam ile miałem lat. Ale mówię Ci spaliśmy na drodze do Sospel, tuż naprzeciwko Castillon. Co to była za noc! Zamykałem oczy Młody miarowo chrapał, właściwie charczał, a ja nie mogłem go kopnąć, za daleko się położył. Rzucić też nie było czym. Z zamkniętymi oczyma wsłuchiwałem się w zbliżający odgłos - diesel czy benzyna? Charkot Młodego w porównaniu z Dieslem na naszym zakręcie był niczym śpiew syreny. I tak do białego świtu. Wstaliśmy wypoczęci. Młody powiedział, że nie chrapie wcale, a za naszymi plecami były skały.
Ale kogo to wszystko interesuje. Przecież liczy się cyfra. Cyfra jest wyznacznikiem naszego statusu w branży. Cyfra wskrzesza. Byłeś - co zrobiłeś. Ile, za ile, Szybko? Promujmy własne ego, gdyż czas jest nieubłagany… Dlatego otwieramy bramy do „sławy” i będziemy zamieszczać i opisywać na tej stronie nasze fantastyczne, skalne ewolucje. Nasze, czyli KW Bielsko-Biała bez względna płeć, wiek, urodę moc, koligacje itp. Piszemy dla siebie i o sobie, traktując tę sztukę niezwykle „poważnie”!
Uwaga podajemy dokonania wyjazdu:
Albo jeszcze nie przecież żal jest tak kończyć, tak nijak, nawet jeżeli nikogo to nie interesuje. Był jeszcze gaj oliwkowy, podejście do groty, tymianek, chwytanie się ekspresów, wizualne tłumaczenie jak szpetnie wygląda płytka po 30 metrowym rejsie w dachu, pizza u Włocha, kot na sznurku, skolopendra „Skalamandra” skręty, wino, rozmowy, słońce i szron na szybie. A wszystko po to by dobrze się bawić, dobrze się bawić tym naszym wspinaniem.
Wrona - zwany Legieniem (taki judoka) wyjazdu, rzut na taśmę w Annot 7a+ 2 próba typowa wytrzymałościówka, czyli wytrzymać do zjazdowego. No i bulderki B5, B6 czyli do 6c+!
Bastek - zwany Sebullionem laureat konkursu największe oczy na 7b+. Wkosił 2 takie linie w Peillon i bulderki 7a+/b. Przemógł także wrodzoną niechęć do wytrawnego wina!!!
Młody - językoznawca specjalizujący się w wulgaryzmach, właściciel uczesania typu Dirty Dancing, Centralna buła wyjazdu 8a (nie łatwe), 7c+ flash, 7c+, 7b+ flash, i jeszcze jedno 7b+ flash, kilka 7b w stylu OS i FL. Bulderowo B9 czyli około 7b+
Paweł – ostatnio zwany Rumiankiem, wyjątkowo przemądrzały, trudny charakter: 7c+ OS, 7c+, 7b+os,7b+os,7b+os Bulderowo B11 czyli około 7c+/8a ale tyle nie miało.
I tyle nic więcej. Czas wrócić na pakernię tu czas stoi w miejscu. I całe szczęście. Ave |