English Polski
Polski English
Strona głównaWięcej o KWDołącz do nasKsięga przejśćPakerniaKontakt


Działalonść
Grossglockner drogą Studlgrat.

Grossglockner (niem.Großglockner) - najwyższy szczyt Austrii, w Wysokich Taurach (Alpy), w grupie górskiej Glockner, o wysokości 3797 m n.p.m. Drugi co do wybitności szczyt Alp (MDW: 2423 metry). Wznosi się ponad lodowcem Pasterze, do którego prowadzi droga samochodowa (w zimie zamknięta) - odgałęzienie przebiegającej obok drogi glocknerskiej (niem. Bruck Heiligenblut). Stopień trudności najłatwiejszej drogi na szczyt określany jest na PD (PD = fr. peu difficile - średnio trudna).

Pierwsze polskie wejście na szczyt: Ludwik Chałubiński z przewodnikami w 1884 lub 1885 roku.

 

W miniony weekend pięć osób naszego KW wspieło się drogą Studlgrat ( trudności IV-) na tenże szczyt.

Byli to :

Iwona-Iwon, Zbyszek-Zibi, Kuba-Mamut, Grzegorz-uciekaj na drzewo, Marcin-prezes na wakacjach.

Informacje praktyczne :

Dojaz pod do schroniska Lucknerhaus 850km z Bielska Białej.

Dojście od Lucknerhaus do schroniska Studlhutte w dobrych warunkach 2godz.

Drogę z schroniska Studlhutte do szczytu robiliśmy 4:40 ( gdyby nie kolejki po drodze dało by się szybciej)

Droga dobra na sprawdzenie się przed wspinaczka na Matterhorn , to taka miniatura grani Hornli.

Z Bielska wyruszyliśmy około godziny 23:00 w piątek samochodem, droga o długości 850km została pokonana w bardzo dobrym czasie 7 i 1/2 godziny.

Po śniadaniu w restauracji (bo schroniskiem ciężko było to nazwać z uwagi na niemożność wnoszenia własnego jedzenia) podzieliliśmy szpej i ruszyliśmy żwawym krokiem w stronę schroniska Studlhutte na wysokości 2802mnpm. Szlak który wg opisu powinniśmy zrobić w 4 godziny udało nam się bez specjalnego śpieszenia się przejść w 2,5, oczywiście to jest czas peletonu bo Prezes na wakacjach najprawdopodobniej osiągnął wysokość schroniska w 1,5 godziny – sukces ten zawdzięcza najpewniej świstakom które gdy usłyszały muzykę dobiegającą z Jego odtwarzacza mp3 postanowiły wynieść go jak najszybciej na wysokość gdzie nie będzie ona zagłuszała ich gwizdania :).

Schronisko okazało się bardzo przyjemną ostoją zmęczonego turysty nie mającego ochoty na specjalnie większe ekstremalia niż wyjście na Grossa – mianowicie kelnerki z przemiłym uśmiechem podawały piwo a wieczorem kolację na której można było jeść wszystko i ile tylko pomieściłeś, główne danie i deser a to wszystko w jednej cenie kolacji. My jeszcze przed kolacją a po piwie rozłożyliśmy się w pokoju i po krótkiej drzemce wyruszaliśmy popatrzeć na Górę. Po wyjściu pierwszego przewyższenia na niebieskim niebie ukazał się lekko przyprószony i zasłonięty chmurą szczyt Grossa zrobił on na mnie ogromne wrażenie. Ja czyli Mamut i Grzesiek – uciekaj na drzewo byliśmy pełni obaw - nigdy nie byliśmy jeszcze na takiej wysokości i w takim terenie, martwiliśmy się o wytrzymałość orgazmu i umiejętności, nie chcieliśmy by dopadła nas wysokość i by przypadkiem nie trzeba było nas ściągać ze ścian Grossa. Grań wyglądała przyjemnie - przynajmniej z dołu, z uśmiechem przyjęliśmy że damy radę że nie będzie trudno.

Kiedy byliśmy już w połowie drogi do schroniska nad Grossem zawisła chmura i zaczęło lekko prószyć śniegiem – wróciliśmy na obfitą kolację patrząc co chwila przez okna.

Rano około 5 wstaliśmy i po szybkim śniadaniu wyruszaliśmy pod grań. Było zimno, wiał zimny wiatr z zachodu, zacząłem się Cieszyć że udało mi się pożyczyć wyprawową kurtkę i spodnie Mamuta – od których to dostałem ksywkę bo wyglądałem w tym jakbym miał iść na Ewerest a w dodatku było to na mnie za duże :D ale spisało się rewelacyjnie…. Uwierzyłem w moc antypotnych rzeczy i goreteksu.

Pod grania byliśmy gdzieś koło 6 tam dostaliśmy krótkie przeszkolenie od Marcina na temat asekuracji lotnej i zaczęliśmy się wspinać by stanąć w kolejce do trudności – niestety wyszliśmy za późno i wstrzymywały nas wolniejsze zespoły. Marcin szedł razem z Iwon i Zibi, ja z Grześkiem. Szło nam sprawnie szybkie zakładanie przelotów i ciągłe przerzucanie w liny w taki sposób by w razie „W” o coś się zahaczyła -  niestety nie byliśmy w stanie utrzymać się za Prezesem, nie było tyle miejsca by wyprzedzać przed trudnościami w dwa zespoły. Prowadził Grzesiek – było mi to bardzo na rękę bo mogłem naprawdę odpocząć – za co mu bardzo dziękuję.

Droga bardzo ciekawa, na początku dość proste wspinanie z wysokością coraz trudniejsze. Dużo miejsc w których tylko przemykała myśl „no i ja mam tędy przejść?” ale dawaliśmy radę – najśmieszniejsze było to że niektóre momenty dało się po prostu ominąć, ale nie zawsze było to widać. Na wysokości 3550m jest przeurocza tabliczka na której widnieje ostrzeżenie że jeśli nie dotarłeś do tego miejsca w 3 godziny – zawróć.

Grzesiek – masz zegarek??
Kuba – nie chce mi się wyciągać go z plecaka.
Grzesiek – to idziemy dalej.

I do tego momentu zaczęły się naprawdę fantastyczne formacje skalne, zrobiło się naprawdę trudno i czujnie. Kilka Ferrat, trochę wąskich półeczek oraz gładkie prawie pionowe płyty u podstawy oblodzone. Czekając na zespoły przed nami robiliśmy zdjęcia i rozmawialiśmy o wspinaczce, niestety można było dość zmarznąć w tych oczekiwaniach, tempo nasi poprzednicy mieli jednak za wolne – co w gruncie rzeczy podniosło nas mocno na duchu bo zobaczyliśmy że radzimy sobie doskonale.

Na szczycie byliśmy o 11:05, 25 minut po Marcinie, tam przykuliśmy się do krzyża (zaufaliśmy Chrystusowi) i podziwialiśmy widoki. Zrobiliśmy parę zdjęć, ubraliśmy raki i zaczęliśmy schodzić. Oczywiście okazało się że znów musimy czekać na poprzedzające nas zespoły – zaczęło nas to już trochę irytować. Pod szczytem na drodze powrotnej jest przepiękna przełączka o grubości może 30cm i długości jakiś 8-10m przechodzi się ją balansując jak na równoważni – przepiękne jest się po niej przespacerować. Kiedy doszliśmy do przełęczy postanowiliśmy wyprzedzić trochę ludzi by nasz pierwszy zespół nie musiał na nas zbytnio czekać. Kiedy wszyscy schodzili zakosami po przełęczy my przodem do stoku pionowo w dół wyprzedzaliśmy wszystkich, kiedy już nikt nie był w zasięgu zjechaliśmy z przełęczy „dupozjazdem” co dało nam tyle że w schronisku byliśmy 3 minuty po pierwszym zespole. Schronisko na 3400 już posiadało górski klimat – nie było w nim kelnerek. Odpoczęliśmy opowiedzieliśmy sobie wrażenia i wyruszyliśmy do naszego bazowego schroniska przez lodowiec. Tam szybkie pakowanie i do samochodu.

Wyjazd udał się naprawdę wspaniale. Życiowy rekord wysokości pobity. Piękne widoki i niesamowite wspinanie – coś zupełnie innego…

Ze swojej strony pragnę podziękować wszystkim uczestnikom wyprawy za wspaniałą atmosferę i zdobywanie tej góry, a w szczególności Prezesowi za to że wierzył w nasze siły i zabrał nas na Grossa.

 

foto: Kuba Gardaś foto: Marcin Szczotka foto: Marcin Szczotka
foto: Kuba Gardaś
foto: Kuba Gardaś foto: Marcin Szczotka foto: Marcin Szczotka
foto: Marcin Szczotka foto: Grzesiek Mizia foto: Grzesiek Mizia
<< powrót








Wyszukiwarka
Szukaj:  



Działalność
Obóz letni Tatry 2019 - relacjaObóz letni Tatry 2019 - relacja
Sukcesy młodych wspinaczySukcesy młodych wspinaczy
Kwietniowy Kurs WspinaczkowyKwietniowy Kurs Wspinaczkowy
Obóz zimowy Tatry 2019 - relacjaObóz zimowy Tatry 2019 - relacja
Warsztaty ze wspinania zimowego - MokoWarsztaty ze wspinania zimowego - Moko
ZAKOŃCZENIE SEZONU LETNIEGO 2018ZAKOŃCZENIE SEZONU LETNIEGO 2018
Beskid Pamir Expedition 2018Beskid Pamir Expedition 2018
Obóz letni Alpy 2018 - relacjaObóz letni Alpy 2018 - relacja
Mutne Bezpieczne Wspinanie - Zdjęcia z otwarciaMutne Bezpieczne Wspinanie - Zdjęcia z otwarcia
Wyjście z Angi i Agatą do Czanego Stawu GąsienicowegoWyjście z Angi i Agatą do Czanego Stawu Gąsienicowego
Obóz letni Tatry 2018 - relacjaObóz letni Tatry 2018 - relacja
Obóz zimowy Tatry 2018 - relacjaObóz zimowy Tatry 2018 - relacja
Świeżaki KW na KończystejŚwieżaki KW na Kończystej
LODOMANIALODOMANIA
Baraniec łupem nowych członków naszego klubuBaraniec łupem nowych członków naszego klubu
 
Strona główna | Więcej o KW | Dołącz do nas | Księga przejść | Pakernia | Kontakt | Zarządzenia Parków | Wyprawy , wyjazdy, relacje | Kursy | Linki | Namiary GPS | ClimbVideo Box | 1 % | KW na Facebooku | Projekt i wykonanie www.redart.pl
Stronę odwiedzano: 3764906 razy