Łikend na Zamarłej
Na ten łikend wybrałem się z Przemkiem w Tatry, do piątki. W sobotę udało mi się oesem poprowadzić Aligatora na Zamarłej, droga raczej brzydka, ale pogoda za to była piękna. Na następny dzień po wieczornym spotkaniu ze Ślązakami (którym nie szło odmówić) nadawałem się tylko na samobieżny przyrząd asekuracyjny i w takiej to roli towarzyszyłem Przemkowi na Motyce i tu dla równowagi pogoda była raczej brzydka ale droga za to piękna. Na szczycie spotkaliśmy Pana, który nas zapytał, „którędy na kozią” po krótkim instruktażu - co może sobie przypalić tudzież przeorać, bezpiecznie zjechał w kluczu na szlak. Śmigła nie było słychać więc chyba dotarł bezpiecznie i tak oprócz fajnego wspinania spełniliśmy dobry uczynek J
Horom Zdar
Marcin taśma Tasiemski
|