Jak co roku mialem nie jechac do Norwegii,i jak co roku pojechalem....
Zapowiadalo sie pracowicie , jednak gdy norwescy koledzy spytali sie czy nie
wybralbym sie na Lofoty dlugo sie nie zastanawialem.
Takim sposobem koncem czerwca znalazlem sie w magicznej krainie polnocy.
pierwszym naszym celem byla gora gor Norwegii Stetind w okolicach Narwik,
a dokladnie poludniowy filar 14 wyciagow 6+.
Wspinaczka w litym granicie,dookola gory, fiordy wyspy, szczytowanie o 2 w nocy
w rozowym swietle nie zachodzacego slonca....masakra nigdy nie zapomne
Nastepnie szybki przezot na Lofoty!!!
O tej miejscowce mysle ze slyszal kazdy na pierwszy ogien rzucamy sie na Svolveargeita
latwe piekne wspinanko w dole najwieksza miejscowosc lofotow Svolvear a
na szczycie slynny jampik, ktory obowiazkowo trzeba zaliczyc.
Nastepny dzien uplynoł pod haslem luuuzzz , czyli spacerki,zupka rybna,takie tam.
Ja sobie jeszcze balderki znalazlem 100m od obozu , a ze klimat JEST
w jakims amoku normalnie nie moglem sobie odmowic.
Kolejnego dnia robimy z Rune mix kilku drog wybierajac najpiekniejsze wyciagi na Presten ,
bylo ciezko 14 wyciagow na wlasnej , z czego 7 za 6+ jak dla takiego cieniaza jak ja uuuuu.
Ale przezylismy , ja zapamietam ta gore jako lekcje,psychy jak i bula tez
sie meczy , nawet jak sie nie odpada,co nas niezabije to !!!!!!!!!!!
Nastepne dwa dni mineły na relaksie ,czyli drogach jednowyciagowych w pancernym
groboziarnistym granicie, i ta sceneria....ryska ,fredzik ,reka ,nozka, kostka,reka..........
jeszcze tam wroce.
Pozdrowionka Memek Wadowicki
Wiecej zdjec Memka można zobaczyć tutaj : http://picasaweb.google.com/frimek |