Saduś
Kuku tu Filanc. Rozmowa dotyczy poruszania się po zmroku. Jest krótka, a ostateczny argument brzmiał: Nawet papież nie może. Biorąc pod uwagę stopień religijności ludu Podhala, nie do podważenia. Ok. Zostaliśmy pouczeni, postraszeni mandatem, niedźwiedziem i wybici z rytmu podejścia. Kilometr asfaltu później jedziemy czerwonym, cudownie rozklekotanym Fiatem w kierunku Włosienicy. Wystarczy chcieć! Lub jak kto woli głupi zawsze ma szczęście.
23:40 milion gwiazd na czarnym niebie, a zimny wiatr od czasu do czasu gra na kamieniach. Z perspektywy ciepłych śpiworów jest pięknie. Budzę się przed piątą wyspany, a przede mną wschodzi czerwone słońce i znowu jest pięknie. Kolejne otwarcie oczu na hasło Kubka: „kozice, zrobię im zdjęcie” nie jest już takie łatwe. Mija zaledwie kilka sekund gdy po stwierdzeniu : ”Spierdoliły cipy” wiem, że mam po spaniu. Na zegarze 6:40
Jedziemy z koksem. Pierwszy wyciąg łatwy i ładny. Drugi piękny za VIII-. Trzeci z klejem na starcie i ciekawym wyjściem z ryski. Warto wiedzieć gdzie ukryły się chwyty. Czwarty- kluczowy, parametryczny, połogi, patenciarski, ładny, dla mnie za IX. Piąty bardzo trudne kilka metrów za VIII+, może to wynik zmęczenia? Szósty - piątka po czarnej kapuście i zielonym poroście . Siódmy za VI+ wielkie zaklinowane wanty tworzą okapik. Wyjście po klamach, ale poważnie martwię się o swoje zdrowie, myślę, że rozsądniej i bezpieczniej kończyć drogę ostatnim wyciągiem American. Jesteśmy na topie. Kubek szczęśliwy, ze się skończyło, a ja , że się… skończyło. Dodam, iż dla Todka była to pierwsza droga w Tatrach, nie napiszę co mówił J, ale był dzielny.
Pozdrawiam
Paweł
GRATULUJEMY TYM BARDZIEJ ZE DLA TODKA TO PIERWSZA WSPINACZKA W TATARACH ! |