Relacja z wyprawy na Monte Rosa.
W dniach 7 – 14 września miał miejsce wyjazd w Alpy Walijskie. Głównym celem wyjazdu było wyjście na Dufourspitze 4634 mnpm, najwyższy szczyt masywu Monte Rosa
Pomysł wyjazdu narodził się już początkiem roku. Dufourspitze był kolejnym alpejskim szczytem po Mont Blanc i Glossglocner, na jaki zorganizowany był wyjazd przez Zakładową Sekcję Turystyki Wysokogórskiej, działającą przy browarze w Żywcu..
Do Täsch dojechaliśmy w sobotę około godziny 15.00. Ponieważ było dość wcześnie zrodził się pomysł, aby kolejką z Zermatt wyjechać do Gornergrat (ostatnia stacja kolejki zębatej) na wysokość 3089 mnpm i tam przenocować celem przyspieszenia aklimatyzacji. Niestety stan niektórych uczestników był na tyle zły, że musieliśmy rozbić się na kempingu.
Wieczorem część osób udała się taksówką na zwiedzanie Zermatt z nadzieją na rzut oka na legendarny Matterhorn.
Wcześnie rano pobudka. Punktualnie o 8.00 wyjechaliśmy kolejką z Zermatt. Po dojechaniu do Gornergrat, naszym oczom ukazał się wspaniały widok od lewej kolejno Monte Rosa, Castor, Pollux, Breithorn i Matterhorn poprzecinane lśniącymi w ostrym słońcu lodowcami. Żadnych chmur, lepszej pogody wymarzyć sobie nie mogliśmy.
Pierwsi zdobywcy do schroniska Monte Rosa Hütte (2795 mnpm) dotarli około 13.00. W schronisku jednogłośnie podjęliśmy jednak decyzję, aby w tym dniu dalej kontynuować wyjście i rozbić nasz obóz kilkaset metrów wyżej nad schroniskiem. Skrajnie wyczerpani doszliśmy na wysokość około 3200 mnpm, gdzie rozbiliśmy swoje namioty.
W poniedziałek pobudka została ustalona na 2.30 w nocy. Udało nam się wyjść przed godziną 4.00. Niestety poruszaliśmy się bardzo wolno. W drugim zespole Marcin, a w trzecim Przemek, drogo płacili za brak aklimatyzacji. Częste postoje spowodowane nudnościami powodowały, że zarówno ekipy podążające na szczyt Nordend (4609 mnpm) jak i Dufourspitze powoli doganiały i mijały nasze zespoły.
Na wysokości około 4000 mnpm zespół trzeci Maciek Przemek i Darek postanowili zawrócili. Na wysokości 4359 mnpm osiągnęliśmy przełącz Sattel i otrzymaliśmy możliwość ogrzania się w ciepłych promieniach słońca. Ale dopiero w tym miejscu zaczęła się prawdziwa część wspinaczki. Nikt z nas nie spodziewał się, że po przejściu pierwszej stromej grani i fragmentu skalnego, odkryje się kolejne równie strome podejście i kolejny fragment skał. Ogromna ekspozycja i trudność spowodowały, że adrenalina wzięła górę nad zmęczeniem, zmarznięciem czy chorobą Marcina. Wejście na szczyt asekuracja wyblinką do osadzonego poniżej szczytu krzyża i 20 minutowa chwila odpoczynku. Sześciu wspaniałych zadowolonych z siebie i z wykonanej roboty.
W bazie były uściski, gratulacje i uczczenie zdrowia zdobywców wyniesioną wiśniówką.
Następnego dnia po śniadaniu wspólnie podjedliśmy decyzję o rezygnacji z drugiej próby zdobycia szczytu i wróciliśmy na kemping.
W środę udało się dodatkowo zorganizować wyjście z Małego Matterhorn’u na Breithorn (4164 mnpm). Na szczycie robiliśmy całe sesje zdjęciowe. Proponuję odwiedzić stronę www.zdobywcygor.pl gdzie znaleźć można ważniejsze zdjęcia z całej wyprawy oraz kompletną relacje.
Dziękujemy wszystkim osobom i firmom, które w jakimkolwiek stopniu przyczynili się do naszego sukcesu.
Szczególnie:
Dyrektorowi browaru w Żywcu Jerzemu Dwornickiemu, za użyczenie samochodu.
Kierownikowi Działu Zakupów Waldemarowi Kaplerowi za patronat nad wyprawą
Firmom partnerski wspomagającym naszą wyprawę:
Bieltor
Gibsport
Ceramika Odonów
Karimor
Yeti
Summit
Necco
Milo |